Starałam się nie zwlekać przez tydzień. Oto, co pomogło najbardziej
Po 33 latach nadszedł czas, aby przyznać: nigdy do końca nie panowałem nad sobą. Czy jestem porannym człowiekiem czy nocnym markiem? Co mnie właściwie motywuje? Gdzie dokładnie najlepiej mi się pracuje? Często łapię się na tym, że myślę: „Mam nadzieję, że zjem dzisiaj trochę warzyw” lub „Mam nadzieję, że odpowiem na tego e-maila”, jakby to zależało od kogoś innego. Nie mam pojęcia, jak zmusić się do robienia rzeczy w sposób spójny i niezawodny, jak inni: ćwiczę, ubieram się, gotuję „miskę warzywną”, rezerwuję spotkania. W rzadkie dni udaje mi się to wszystko w cudowny sposób. Większość innych przegląda ekrany, drzemie bez przerwy i je neonowe przekąski pokryte cukrem i solą. Po siedmiu latach niezależnego życia zrobiło się strasznie. Wstaję późno, myję się później i po odpowiedzi na dwa e-maile oglądam dwie godziny filmów na TikToku. Drzemię nawet trzy razy dziennie i ignoruję ważne zadania (recepta zmieniła mi się pół roku temu, ale jeszcze nie zamówiłem nowych okularów). Postanowiłem postawić sobie wyzwanie: przez jeden tydzień pracy nie będę zwlekał ani chwili, ani razu, ani razu. Oznaczało to brak WhatsApp, brak esejów wideo na YouTube zatytułowanych 79 ukrytych szczegółów w Breaking Bad, brak gry na Nintendo Switch, w której prowadzę własny supermarket, oraz brak mediów społecznościowych. Poprosiłam nawet męża, żeby schował pilota, żebym nie mogła oglądać telewizji w ciągu dnia. Zamiast tego codziennie rano pisałam listę rzeczy do zrobienia i przeglądałam ją. Pierwszego dnia około 7:30 nadszedł czas na trening. Musiałem to zrobić bez leżenia na podłodze przez godzinę. Wiedziałem, że nie mogę nie wykonać zadania pierwszego dnia, więc przypiąłem monitor pracy serca i obciążniki na nadgarstki i po prostu zacząłem ćwiczyć. Irytujące było to, że naprawdę fantastycznie było to zrobić i odkurzyć. Po prysznicu nie byłam pewna, jak się powstrzymać, żeby nie usiąść na końcu łóżka i nie wpatrywać się w przestrzeń, więc zdecydowałam się udawać, że jestem Simem, prowadzonym przez wielki kursor na niebie. Rozpakowałem wakacyjną walizkę, zapłaciłem rachunek, w końcu zamówiłem nowe okulary i zrobiłem całą rundę prania. Dziwnie się czułam, patrząc w dół i widząc na ekranie telefonu „8:44”, wiedząc, że w najlepsze dni takie rzeczy zajmą mi przynajmniej do południa. Do południa byłam już przekonana, że jestem odmienioną kobietą. Odpowiedziałem na wszystkie zaległe e-maile, zrobiłem kolejną rundę prania, wysłałem e-mail do księgowego, zamiast zmienić kolejność, wskoczyłem do telefonu i posortowałem listę pomysłów na artykuły. Napisałam te słowa nawet podczas lunchu. Czy to naprawdę miało być takie proste? Poczułem się odurzająco panując nad własnym losem, nawet jeśli naprawdę, naprawdę chciałem się położyć. Skontaktowałem się z ekspertką od prokrastynacji Fuschią Sirois, profesor psychologii na Uniwersytecie w Durham i autorką książki Prokrastynacja: czym jest, dlaczego jest to problem i co możesz z tym zrobić. Zapytałam ją, dlaczego według niej tak łatwo mogę przestać odkładać na później. „Odkładanie na później to forma niepotrzebnego i dobrowolnego opóźnienia rozpoczęcia lub zakończenia ważnego i zamierzonego zadania” – powiedziała Sirois, dodając, że opóźniamy to, „mimo świadomości, że będą to negatywne konsekwencje”. Uważa, że udało mi się przestawić przełącznik i przestać odkładać na później, ponieważ mój eksperyment – i ten artykuł – nadały moim zadaniom sens. „Była Moja doktorantka przyjrzała się temu pomysłowi, czy samo zwiększenie znaczenia zadania może zmniejszyć prokrastynację ludzi” – powiedziała. „W bardzo kontrolowanym eksperymencie rzeczywiście odkryła, że kiedy ludzie po prostu ponownie zastanawiali się, dlaczego wykonują jakieś zadanie, mniej zwlekali z jego wykonaniem”. Pod koniec pierwszego dnia poczułem się dość zadowolony: miałem sens, zaznaczyłem 24 (!) pozycje z mojej listy rzeczy do zrobienia i czekałem do końca dnia pracy, aby opublikować na Instagramie efektowne zdjęcia z wakacji (ten rodzaj powściągliwości zwykle nie zdarza się po tej stronie klasztor).Czasami możemy coś odłożyć i nie bez powodu… Wiemy, że opóźnienie może dobrze wpłynąć na kreatywność. Fuschia Sirois Drugi dzień był równie produktywny. Chociaż w pracy musiałem przeczytać nudną książkę, moje przywiązanie do integralności tej pozycji sprawiło, że zmusiłem się do jej otwarcia. Tylko kilka razy popełniłam błąd – przeglądając forum o mojej grze w supermarkecie i odblokowując Instagram, żeby sprawdzić liczbę polubień moich efektownych zdjęć – ale skończyłam. Byłam podekscytowana, że mogę cieszyć się wieczorem bez poczucia winy. Ale potem nadszedł dzień trzeci. Kiedy spojrzałem na żałosne, szare niebo, zdałem sobie sprawę, że mam poważny przypadek „nie chcę”. Spędziłem 20 minut przeglądając jedyną rozrywkę dostępną w moim telefonie. To był – i kiedy to piszę, łkam ze wstydu – LinkedIn. Później, gdy redaktor przesłał mi poprawki, jęknąłem. Ciśnienie w skroniach zaczęło pulsować. Czy naprawdę mieliśmy pracować bez oglądania najpierw filmów wertykalnych? Jako twórca powtarzam sobie, że muszę zwlekać – jeśli zmusisz się do pisania bez czekania na natchnienie, z pewnością wyprodukujesz śmieci. Niektóre z moich najlepszych wersów usłyszałam podczas malowania paznokci u nóg lub oglądania odcinka „The Osbournes” z 2003 roku. „Czasami możemy odłożyć pewne rzeczy na później i nie bez powodu” – powiedziała Sirois. „Wiemy, że opóźnienie może być dobre dla kreatywności. Jest częścią procesu twórczego… jest niezbędną formą opóźnienia”. Niemniej jednak Sirois przyznaje, że istnieje „niejasna granica” między nimi i możemy się oszukać, wmawiając sobie, że opóźniamy zadanie dla własnego dobra. Jeśli po przerwie wracasz do jakiegoś zadania i nie czujesz się z nim lepiej, prawdopodobnie po prostu odkładasz sprawę na później. Grafika z trzema linijkami tekstu pogrubionymi słowami „Właściwie to dobrze”, następnie „Przeczytaj więcej o dobrym życiu w skomplikowanym świecie”, a następnie różowawo-lawendowy przycisk w kształcie pigułki z białymi literami z napisem „Więcej z tej sekcji” Muszę być szczery – i przepraszam każdego z moich przodków, którzy pracowali w kopalniach – ja ponownie spojrzał na dokument i poczuł przemożna potrzeba płaczu. Chciałem rzucić ciało na ziemię i uderzać pięściami w podłogę jak małe dziecko. Ale kiedy już się zabrałem, wykonanie pracy w ciągu jednej efektywnej godziny zamiast mozolnych sześciu było niezaprzeczalnie ekscytujące. Jednak pod koniec trzeciego dnia czułem się – według słów Bilbo Bagginsa – „chudły, jakby rozciągnięty, jak masło rozsmarowane na zbyt dużej ilości chleba”. Problem z realizacją zadań polega na tym, że zawsze jest ich więcej. Głaz zawsze stacza się z powrotem na dół wzgórza. Przykład: moje nowe okulary dotarły do mnie czwartego dnia i wyglądały niestety podobnie do tych, które można znaleźć w zestawie do przebierania się dla dzieci. Nawet myśl o bolesnym procesie drukowania etykiet, ich przepakowywania i pójścia na pocztę, aby je zwrócić, wyczerpywała mnie – z pewnością nawet moi przodkowie zgodziliby się, że to dużo? Pomiń promocję w newsletterze Praktyczne porady, spostrzeżenia ekspertów i odpowiedzi na pytania dotyczące tego, jak żyć dobrze. Informacja o ochronie prywatności: Biuletyny mogą zawierać informacje o organizacjach charytatywnych, reklamach internetowych i treściach finansowanych przez strony zewnętrzne. Jeśli nie masz konta, utworzymy dla Ciebie konto gościa na theguardian.com, aby móc przesyłać Ci ten biuletyn. Pełną rejestrację możesz zakończyć w dowolnym momencie. Aby uzyskać więcej informacji o tym, jak wykorzystujemy Twoje dane, zapoznaj się z naszą Polityką prywatności. Do ochrony naszej witryny używamy Google reCaptcha. Obowiązuje Polityka prywatności i Warunki korzystania z usług Google. po promocji newslettera Czwartego dnia zawiodła mnie rzetelność dziennikarska. Po prostu przestałem pracować i zamiast tego odblokowałem Instagram. Poczucie winy, które odczuwałem, stało się bliskie nienawiści do samego siebie. Dlaczego nie mogę po prostu zachowywać się jak należy? „To właśnie nazywamy poznaniem prokrastynacyjnym” – powiedział Sirois. „Kiedy ktoś zaczyna odkładać na później, zaczynają pojawiać się w głowie takie myśli: «Dlaczego nie mogę zacząć działać?». To właściwie pogarsza sprawę, utrudnia. To tak naprawdę cię nie motywuje.”Sirois podkreśla, że zwlekanie nie jest spowodowane wadami charakteru – zamiast tego, po 25 latach badań, uważa, że jest to kwestia regulacji emocji. „Masz zadanie, z którym czujesz się niekomfortowo i które wywołuje nieprzyjemne emocje. Może to być wszystko, od nudy po niepokój i stres” – wyjaśniła. „Zasadniczo odkładanie na później to sposób radzenia sobie z tymi emocjami, ponieważ kiedy odłożysz zadanie na bok, nie musisz sobie z nimi radzić… To sposób radzenia sobie poprzez unikanie”. Jej zdaniem rozwiązaniem jest bezpośrednie radzenie sobie z tymi emocjami. „Używamy wyrażenia „nazwij, abyś mógł oswoić” – jeśli nie wiesz, jakie to emocje, nie możesz ich oswoić”. Sirois powiedział, że istnieją różne sposoby radzenia sobie z emocjami leżącymi u podstaw prokrastynacji: bądź bardziej współczujący dla siebie, a nie samokrytyczny; łączyć się z innymi osobami mającymi podobne problemy; usiądź uważnie ze swoimi emocjami; dziennik; znajdź sens swojego zadania. Piątego dnia wypróbowałem techniki Sirois. Przyjrzałem się jej darmowemu zasobowi, który wkrótce zostanie udostępniony, zestawowi narzędzi Tempo, który oznacza: oswajanie emocji, aby z otwartym sercem radzić sobie z prokrastynacją. Wszystko to brzmiało dla mnie trochę głupio, ale zmuszanie się do pracy nie działało, cóż, działało, więc starałem się zachować otwarty umysł. Najpierw musiałem zidentyfikować emocje związane z zadaniem, które opóźniałem, a następnie uszeregować je według intensywności. Miałem dokonać kolejnej kłopotliwej edycji innego artykułu i nie chciałem tego z powodu nudy (którą oceniłem na solidną ósemkę) i strachu (cztery). Bałam się, że zawiodę osoby, z którymi rozmawiałem, że wywołam kontrowersje wokół tego artykułu i że nie uda mi się przekazać całej historii we właściwy sposób. Może to piątka. Poczułem się trochę lepiej, po prostu przyznając się do tego na kartce papieru. Następnie poproszono mnie o zapamiętanie wartości mojego zadania. „Wykonanie tego zadania będzie cenne dla tego, jak siebie postrzegam, ponieważ…” zaprosiło mnie puste pudełko. Byłem zakłopotany. Jedyne, co przychodziło mi do głowy, to to, że chciałam być „kimś, kto załatwia sprawy” i było to uczucie, które bardzo mi się podobało na początku tygodnia. Następnie poproszono mnie o zmianę mojego wewnętrznego dialogu z myśli „muszę” lub „muszę” na „chcę” i „decyduję się”. Poświęciłam chwilę na zastanowienie się nad tym, jak podekscytowana byłaby moja młodsza ja, gdyby udało mi się zarabiać na życie pisaniem. Wyobrażanie sobie życia jej oczami sprawiło, że nagle zacząłem pracować w stylu „cosplay” – jak udawanie, że biorę udział w programie kulinarnym, siekając i mieszając obiad. Zacząłem pisać, prostując plecy. Minimalizujemy zwlekanie i żartujemy z tego, ale ma to realne konsekwencje. Fuschia Sirois Edytowałem w cztery godziny, ale potem poczułem się tak wyczerpany, że natychmiast wziąłem się za grę w supermarkecie. Sirois zauważa, że nie ma w tym nic złego, twierdząc, że przerwy odświeżają naszą koncentrację i dają możliwość refleksji nad naszą pracą. Wiedziałam jednak, że to nie tylko przerwa: tego dnia uparcie odmawiałam odhaczenia ani jednego zadania. Skonfrontowałam się z emocjami i wykonałem (główną) pracę, ale pozostało mi pytanie, na które wciąż nie znam odpowiedzi: co jest gorsze: nienawiść do siebie za niewykonanie pracy czy zwykły, bolesny ból związany z jej wykonywaniem? Sirois podkreśliła, że zwlekanie może mieć negatywne skutki zdrowotne: nie tylko może mieć wpływ na karierę i szczęście, ale może powodować stres, który może z kolei prowadzić do bezsenności i rozregulowania układu odpornościowego. „Minimalizujemy prokrastynację i żartujemy z tego powodu, ale ma to realne konsekwencje” – powiedziała. Oczywiście mój eksperyment nie od razu zmienił moje zdrowie, ale odczułam kilka innych korzyści. Jednym z nich było oczywiście ukończenie mojej pracy (ziew!), ale odkryłam też, że czytam więcej książek i w końcu zdałam sobie sprawę, jak nudne są Instagram Stories, kiedy przełamałam ich czar. Myślę jednak, że mój eksperyment naprawdę nauczył mnie, że tak naprawdę nie da się nigdy nie zwlekać – bardzo się starałam, ale mój umysł i ciało odmówiły. Bicie się za coś, co my, ludzie, robimy w naturalny sposób, wydaje się śmieszne. W kilka tygodni po eksperymencie wróciłem na swoje niegodziwe postępowanie. Próbowałam posiedzieć ze swoimi emocjami, ale wkrótce zaczęłam odkładać stosowanie moich metod przeciwdziałających prokrastynacji. Mimo to wydaje mi się, że mniej się zamartwiam. Trochę bardziej akceptuję sposób, w jaki działam. Myślałem, że eksperyment odkryje sekretną, magiczną ścieżkę do produktywności, ale okazuje się, że zmuszenie się do ciężkiej pracy to ciężka praca.
প্রকাশিত: 2025-10-28 17:00:00
উৎস: www.theguardian.com









